Do dziś śledczym nie udało się odpowiedzieć na pytanie, kim była kobieta, której szczątki wyłowiono z morza Bałtyckiego w listopadzie ubiegłego roku. Funkcjonariusze jednak nie odpuszczają i nadal próbują ustalić jej tożsamość.
Rybacy z Łeby wyłowili 23 listopada ubiegłego roku z morza Bałtyckiego zwłoki kobiety, a raczej ich część od pasa w dół. Śledczy od miesięcy próbują odpowiedzieć na pytanie kim była kobieta, której szczątki odnaleziono, lecz sprawa tkwi w miejscu, nie ma żadnego punku zaczepienia.
– Dotąd nie ustalono tożsamości zmarłej kobiety. Nadal kontynuowane są jednak czynności zmierzające do jej identyfikacji na podstawie ustalonego profilu DNA – informuje w rozmowie z portalem gazeta.pl Patryk Wegner, Prokurator Rejonowy w Lęborku.
Profil DNA kobiety nie pokrywa się z żadnym, który jest zarejestrowany w polskiej bazie osób zaginionych – Nie wykluczamy, że kobieta nie była Polką. Mogła pochodzić z któregoś z krajów nadbałtyckich – mówiła wówczas portalowi gazeta.pl sierż. sztab. Marta Kandybowicz z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.
Według ustaleń śledczych, kobieta miała około 20-30 lat, wzrost 168-170 cm, a jej ciało mogło przebywać w morzu przez 3 do 4 miesięcy. Biegli jednoznacznie stwierdzili, że „oddzielenie części ciała nie nastąpiło wskutek celowego działania osób trzecich”. Wnioskować można, że przyczyną rozpołowienia zwłok mogło być działanie prądów morskich, długie przebywanie ciała w wodzie lub kontakt z sieciami rybackimi. Dotychczas nie został też odnaleziony fragment ciała od pasa w górę.
źródło: gazeta.pl