To skandal! W trwającym od października ubiegłego roku procesie Grzegorza P. (45 l.), który zgwałcił i oślepił swoją sąsiadkę, wciąż nie zapadł wyrok! Wszystko przez ubytki w aktach, których sędzia dopatrzyła się już po zamknięciu przewodu sądowego. Chodzi o to, czy zwyrodnialec działał w warunkach recydywy zwykłej, o co wnioskował oskarżyciel, czy wielokrotnej. W tym drugim przypadku groziłoby mu nawet 25 lat więzienia.
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Milena Walczak (24 l.) z Gniezna (woj. wielkopolskie) została brutalnie zgwałcona i oślepiona przez swojego sąsiada. Tragedii nic nie zapowiadało. – Mieszkał w bloku obok. Z naszego balkonu widać jego okna. Spodobałam mu się, bo usiłował nawiązać bliższą znajomość – wspomina Milena. Zaczęli się spotykać. Mimo że ona ma narzeczonego i małą córeczkę, niektórzy myśleli nawet, że są parą.
Tymczasem Grzegorz P. odsłaniał powoli swoje prawdziwe oblicze i zaczął być wobec swojej sąsiadki agresywny. Wtedy Milena odrzuciła jego zaloty, a w Grzegorza P. wstąpiła agresja. Zaczął jej grozić, popychać, szarpać, ciągnąć za włosy, dochodziło do rękoczynów. Pod koniec października podstępem zwabił Milenę do swojej piwnicy. Tam rozpoczął się dramat. Mężczyzna palcami wręcz z zimną krwią wydłubał kobiecie oczy, następnie więził i brutalnie gwałcił. Po wszystkim zakrwawioną, mdlejącą i zastraszoną Milenę jakby nigdy nic odprowadził do domu. Kobieta mimo że przeżyła, to do końca życia zostanie kaleką.
Wczoraj w sądzie okręgowym miał zapaść wyrok w tej bulwersującej sprawie. Sąd postanowił jednak niespodziewanie wznowić proces. – jest wiele sprzeczności w karcie karnej – mówiła sędzia Dorota Biernikowicz, która nieścisłości odkryła dopiero podczas narady przed wydaniem wyroku.
Sąd musi teraz sprawdzić w aktach, czy Grzegorz P. (który był już wcześniej karany) powinien odpowiadać jako wielokrotny recydywista. – To skomplikowana kwestia prawna, ale moim zdaniem prokuratura nie popełniła błędu – tłumaczył się tuż po rozprawie Piotr Krystek z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.