Magdalena Żuk | fot. Archiwum Prywatne

Pisze do mnie wiele osób z pytaniem, dlaczego jestem taki łagodny w ocenie sytuacji? Powód jest prosty – to nie jest czas ataku, tylko czas rozstawiania pionków na szachownicy, albo, jeśli ktoś woli – klocków domina. Przyjdzie moment, w którym te klocki runą odsłaniając piękną mozaikę.

Teraz był czas uderzania w stół i nasłuchiwania gdzie się będą odzywały nożyce. Słychać je było bardzo wyraźnie. Są sprawy bardzo proste do udowodnienia i jeśli faktycznie wina pewnych „bliskich” Magdalenie Żuk osób się tymi dowodami potwierdzi, to z pewnością osoby te nie unikną kary, choć niestety niekoniecznie za zbrodnię zabójstwa lub handlu ludźmi. Tu w grę wchodzą inne poboczne czyny zabronione i powiązania z np. sprawą śmierci Ewy Tylman a nawet z zaufanymi ludźmi pewnego świadka koronnego. Śmierć Magdaleny Żuk była w dużej mierze przypadkowa, tak jak śmierć gen. Papały.

Tam motyw zabójstwa (do dziś nieustalony) był zapewne jeden, ale powiązania ze światem przestępczym zamieszanych w jego życie ludzi były tak wszechstronne, że śledztwo ujawniło wiele różnych struktur przestępczych i koneksji zachodzących między światem polityki, biznesu i zwykłej banditierki. Magdalena Żuk nie była oczywiście tak ważna jak komendant główny policji, ale znalazła się w pewnym miejscu w którym kręciło się wiele różnych żmij. Te żmije boją się światła dziennego niekoniecznie z powodu śmierci dziewczyny, ale tego, że przy okazji wyjaśniania jej zgonu ich sprawki również zostaną ujawnione. Nic tak nie psuje prowadzonych w ciszy interesów jak leżący nieopodal nich trup i zainteresowane nim społeczeństwo… Nic innego nie tłumaczy tej przetaczającej się przez internet fali hejtu ze strony wrocławskiej młodzieży – każde zezwierzęcenie ma swoją granicę i nikt normalny psychicznie ani niemający w tym interesu nie może aż tak pluć na tę biedną dziewczynę, a jednak takich przepełnionych nienawiścią i pogardą osób pojawiło się bardzo dużo. Oczywiście większość z nich ma w tym dyskredytowaniu Magdaleny Żuk bardzo konkretny motyw, stąd masowo tworzone na ten cel fikcyjne profile próbujące moderować opinię publiczną poprzez pozorowanie „powszechnego” potępienia nie sprawcy, lecz ofiary.

Jest także drugi istotny powód mojej finezji – jak wiecie, środowisko wrocławskiej młodzieży bardzo aktywnie usiłuje też wpłynąć na ludzi mówiących o ich powiązaniach towarzyskich, o narkotykach, o oszustwach gospodarczych, o tym jak spędzają czas wieczorami bawiąc się w „dręczenie kotów na cmentarzach”. To nie są osoby merytoryczne, nie znają prawa, a już zwłaszcza prawa prasowego ani karnego czy cywilnego w zakresie ochrony dóbr osobistych. Myślą, że jak 20 koleżanek z tipsami na palcach napisze mi post, to nagle odrzucę dwie dekady doświadczenia procesowego i wiedzę publikowaną przez profesorów prawa i to ich uznam za guru 😉 Nic takiego oczywiście nie będzie miało miejsca.

Stąd ograniczam się do publikacji jedynie takich materiałów, które mam w 100% zabezpieczone na cele procesowe, a do tego tylko tych z nich, na które w danej chwili pozwala mi przyjęta taktyka działania. Poza tym co piszę mam dużo więcej materiałów, ale nie chcę nikogo ostrzegać – wolę uczestniczyć jako mały trybik w wielkiej machinie w reżyserowaniu paniki, a niektórzy mają czego się bać. Za Magdalenę Żuk nie odpowiedzą, ale za to jak z niej zakpili i ją tym samym zniszczyli, inne ich grzechy zostaną wyciągnięte na światło dzienne. Nie o wszystkim usłyszycie, niektóre materiały po cichu będą trafiać do zaufanych funkcjonariuszy, którzy połączą je z innymi już posiadanymi dowodami. Zbyt wiele już osób jest w tą sprawę zaangażowanych. Dlatego nie bulwersujcie się – pomóżcie układać klocki domina…

Kazimierz Turaliński