Magdalena Żuk | fot. Archiwum prywatne

Serce Magdy Żuk przestało bić w niedzielę 30 kwietnia około godziny 17. Mimo prób reanimacji nie udało się przywrócić jego akcji. O godzinie 17.30 lekarze ze szpitala w Hurgadzie stwierdzili zgon Polki. Minęły już prawie dwa tygodnie, jednak wciąż nie ma odpowiedzi na podstawowe pytanie – co było powodem, że serce Magdy Żuk nagle stanęło?

Wiadomo już, że nie był to skok z okna szpitala w Port Ghalib. W jego wyniku 27-latka doznała złamań w czterech miejscach: żebrach, kostce, kolanie i kości ogonowej. Miała też stłuczoną po lewej stronie głowę i obrzęk mózgu. Jednak, jak wynik z badań wykonanych po przyjęciu Magdy Żuk do szpitala w Hurgadzie, jej serce wciąż pracowało normalnie.

W tłumaczeniu protokołu medycznego, sporządzonego po zgonie Polki, możemy przeczytać: „U pacjentki doszło do zatrzymania pracy nerek i ostrej kwasicy metabolicznej połączonej z odpornością na leczenie. Zatrzymanie skurczu serca, bez reakcji na CPR i reanimację”. Co to znaczy?

Kwasica metaboliczna to stan zwiększonej kwasowości krwi, gdy pH krwi spada poniżej wartości 7,35. Może być spowodowana zarówno wzrostem stężenia kwasów będących produktami przemiany materii jak i spadkiem stężenia dostarczanych z pożywieniem zasad. Przyczyną może być zatrucie alkoholowe, choroba nerek lub nieleczona cukrzyca. Ale są też inne przyczyny.

Nie wiadomo dotąd nic, by Magda Żuk chorowała na którąś z tych chorób. W czasie przyjmowania do szpitala w Hurgadzie nie była także pod wpływem alkoholu. W jaki sposób mogło więc dojść u niej do ostrej kwasicy metabolicznej? Tropem są tu zeznania ludzi, którzy widzieli Magdę Żuk w hotelu w Marsa Alam.

Według relacji jednego z uczestników wycieczki do Egiptu, Magda Żuk prawie nic tam nie jadła. Wypowiadający się dla TVN24 mężczyzna ani razu nie widział jej na śniadaniu czy obiadokolacji w hotelowej restauracji.

Oznaczałoby to, że jej organizm przez długi czas nie otrzymywał żadnego pożywienia, a być może także płynów. W gorącym egipskim klimacie szczególnie brak wody może mieć tragiczne konsekwencje. Ciało człowieka składa się w 60-70 procentach z wody. To w niej zachodzą wszystkie procesy chemiczne i biologiczne, w niej rozpuszczone są niezbędne do tych procesów składniki, w niej kształtuje się prawidłowy odczyn pH płynów ustrojowych, w tym krwi.

Organizm zna wiele sposobów radzenia sobie z nadmiernym zakwaszeniem, ale po przekroczeniu pewnej bariery zaczyna się „jazda w dół”. Gdy zawiodą mechanizmy regulacyjne i pH krwi spada poniżej 6,8, mówimy o kwasicy niewyrównanej, czyli takiej, która może doprowadzić do wyłączenia nerek i w konsekwencji nawet do śmierci. Zjawisko to może przyśpieszyć również silny stres. Ale organizm młodej, silnej i zdrowej Magdy być może poradził by sobie z tym problemem, gdyby nie tragiczny skok z okna.

Jednym z narządów, pomagających w szybkim odkwaszeniu organizmu, są płuca. Tymczasem jedno z płuc Magdy było uszkodzone w wyniku złamania żeber po upadku z wysokości. Płuca Polki nie mogły więc pracować w 100 procentach sprawnie. Podobnie nerki, najprawdopodobniej osłabione w wyniku zbyt małej ilości dostarczanych organizmowi płynów.

Najprecyzyjniejszymi urządzeniami kontrolującymi poziom pH są jednak tzw. układy buforowe krwi i osocza. By je wspomóc, z kości uwalniane są substancje mineralne, głównie wapń, które zobojętniają kwasy. Jednak w przypadku licznych złamań, a takie miała Magda, również ten mechanizm został zaburzony. W takim wypadku bowiem organizm zaczyna oszczędzać wapń, który ma służyć do odbudowy zniszczonych kości.

Można by więc uznać, że zbieg tych wszystkich okoliczności musiał doprowadzić do zupełnego rozregulowania organizmu Magdy Żuk, a w konsekwencji do zatrzymania akcji je serca i śmierci. Jest jedna pewne „ale” – chodzi o podane Polce leki.

W tłumaczeniu protokołu medycznego czytamy, że Magdzie Żuk, oprócz leków przeciwbólowych, podano pięć specyfików: meronal, tavanic, controloc, solemadorol i lazex. Dwa z nich to znane w Polsce leki. Tavanic to silny specyfik przeciwbakteryjny. Controloc blokuje enzym wytwarzający kwas żołądkowy, stosowany jest często przy chorobie wrzodowej. Jednak nazwy pozostałych trzech w polskiej bazie leków nie figurują. Co więcej, lek o podobnej nazwie do jednego z wymienionych jest stosowany u nas w zupełnie innych celach.

Najbardziej podobna do „meronalu” nazwa to „merional”. Jest to jednak lek hormonalny, stosowany u pacjentek, uczestniczących w programach medycznie wspomaganego rozrodu, czyli in vitro. Podanie takiego specyfiku Magdzie byłoby więc medycznym absurdem. Najprawdopodobniej doszło więc do błędów w tłumaczeniu nazw podanych jej leków. Tak czy inaczej wciąż nie wiemy, co podano Magdzie Żuk w szpitalu w Hurgadzie i jaki miało to wpływ na jej stan.