Zbigniew Stonoga – 43-letni, walczący z władzą, kontrowersyjny przedsiębiorca-filantrop, ścigany obecnie listem gończym do odbycia kary roku pozbawienia wolności. Zrobiło się o nim głośno, gdy opublikował akta „afery podsłuchowej”, które – jak sam twierdzi – otrzymał od Jacka Kurskiego, polityka Prawa i Sprawiedliwości.

Ułaskawienie za poparcie

Cofnijmy się jednak w czasie do kwietnia 2015 roku. Wtedy to miał on spotkać się z urzędującym obecnie Prezydentem Polski – Andrzejem Dudą – w celu omówienia tematu jego ułaskawienia, zatarcia skazań, by sam mógł startować w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Do spotkania miało dojść w Warszawie, w domu Zbigniewa Stonogi. Jak twierdzi, posiada nagranie wideo z tego spotkania i ujawni je w najmniej odpowiednim dla władzy momencie. Układ między Stonogą a Dudą polegać miał na tym, że w zamian za poparcie Dudy jako kandydata na prezydenta, otrzyma on od niego ułaskawienie, gdy ten wygra wybory.

Dodatkowy atut

W czerwcu 2015 roku, posłanka Danuta Hojarska skontaktowała Zbigniewa Stonogę z Jackiem Kurskim, który to miał przekazać Stonodze akta „afery podsłuchowej” kompromitujące polityków ówcześnie rządzącej Platformy Obywatelskiej. Dysk z aktami został przekazany jednemu ze znanych dziennikarzy, by ten umieścił je na chińskich serwerach. 7 i 8 czerwca 2015 Stonoga opublikował na swoim Facebookowym profilu fotokopię ponad 3 tysięcy stron akt. W internecie znalazły się wyjaśnienia podejrzanych, zeznania świadków, a także dane osobowe osób zamieszanych w całą aferę. Ta publikacja miała dodatkowo uderzyć w PO i wzmocnić pozycję PiS w nadchodzących wyborach.

Zostałem oszukany

Mimo publicznego poparcia Andrzeja Dudy i opublikowania akt „afery podsłuchowej” do zatarcia skazań nie doszło. – Prezydent mnie oszukał, obiecał ułaskawienie i nie dotrzymał słowa – takimi słowy kwitował Stonoga brak ułaskawienia przez Dudę, gdy ten już został Prezydentem. Od tego momentu działania Zbigniewa Stonogi odwróciły się o 180 stopni – zaczął publicznie piętnować działania Prawa i Sprawiedliwości i wyciągać brudy członków tej partii. Jak twierdzi, projekt ułaskawienia był już przygotowany i przedstawiony Dudzie, lecz tuż przed podpisaniem, Jarosław Kaczyński wezwał Prezydenta do siebie i zabronił sygnowania tego aktu.

Nabrali wody w usta

Zarówno Prezydent Andrzej Duda, jak i członkowie Prawa i Sprawiedliwości nie odnoszą się w żaden sposób do rewelacji, które serwuje Stonoga. Wyciąga on na światło dzienne wątki obyczajowe, nieprawidłowości, niejasne powiązania panujące w szeregach PiSu jak i w strukturach kościelnych, z którymi partia rządząca jest bardzo mocno powiązana.

Operacja BUŚ

Jedną z takich rewelacji, było ujawnienie listu, który Stonoga dostał od byłego funkcjonariusza Wojskowych Służb Informacyjnych, w którym to autor otwarcie pisze, że istnieją nagrania zrobione w latach 90-tych, w ramach operacji BUŚ, na których Prezes Prawa i Sprawiedliwości – Jarosław Kaczyński – dopuszcza się aktów homoseksualnych z ówczesnym pracownikiem Wojskowej Akademi Technicznej. Ujawnienie takiego nagrania mogłoby skutkować ogromnym skandalem obyczajowym. Byli funkcjonariusze WSI z którymi udało się nam porozmawiać, nie potwierdzają, ale też nie zaprzeczają istnieniu takiego nagrania – nie chcą o tym temacie rozmawiać. Sam Prezydent Słupska – Robert Biedroń – w zawoalowany sposób sugeruje, że „polityk głaszczący koty” miał kontakty, które mogą wskazywać na prawdziwość tej informacji. Kto zatem posiada to nagranie? Czy Biedroń ma szerszą wiedzę w tym temacie? Czy nagrania te są swoistego rodzaju zabezpieczeniem dla osób je posiadających?

Mszczą się na mnie

Zbigniew Stonoga twierdzi, że list gończy, który został za nim wydany, jest następstwem jego ataków na Prawo i Sprawiedliwość, po tym jak nie został ułaskawiony przez Prezydenta Dudę. Został on skazany na rok pozbawienia wolności w sprawie, w której kilka lat wcześniej został uniewinniony. Prokuratura zawnioskowała o przywrócenie terminu wniesienia apelacji od wyroku uniewinniającego i sprawa została rozpatrzona ponownie, bez   otwarcia nowego przewodu dowodowego – co jest niezgodne z obowiązującym prawem – twierdzi Stonoga.

Chcą mnie zniszczyć

Odmówiono mu zamiany kary pozbawienia wolności na dozór elektroniczny, o co wnioskował wielokrotnie. Obecnie Zbigniew Stonoga stara się to, aby jego areszt do innej sprawy, w której został uniewinniony, został zaliczony na poczet kary roku pozbawienia wolności. – Chcą mnie zniszczyć, za wszelką cenę chcą mnie wsadzić do więzienia – mówi Stonoga. – Nie odpuszczę, a jedynym moim celem jest zemsta za to co mi zrobili – kwituje.

Czy Sąd przychyli się do jego wniosku o zaliczenie aresztu na poczet kary? Czy władze odniosą się do rewelacji serwowanych przez Stonogę? Czy Prezydent obiecał ułaskawienie w zamian za popacie? Jak narazie pytania te musimy pozostawić bez odpowiedzi i poczekać na dalszy rozwój spraw.

fot.: Facebook Zbigniewa Stonogi